Jakiś czas temu rynek pracy przeżył prawdziwy wysyp powstających jak grzyby po deszczu nowych firm zwanych jako startup. Coraz więcej osób chce pracować na własne konto i realizować własne, często innowacyjne pomysły. To świetny sposób na rozwinięcie skrzydeł i wychodzenie naprzeciw swoim ambicjom, jednak podobnie jak każdą decyzję biznesową, tę również należy dokładnie przemyśleć. Najwięcej wątpliwości budzi kwestia wyboru formy prawnej nowo powstałej firmy. Która jest najkorzystniejsza z punktu widzenia startupowców?
Startupy bardzo często stanowią owoc pasji i wielkiego entuzjazmu młodych ludzi, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w świecie biznesu. Kwestie formalne i prawne nierzadko schodzą na dalszy plan – liczą się pomysł, umiejętności założycieli oraz entuzjazm do pracy. Warto jednak pamiętać o tym, że biznes często bywa nieprzewidywalny. Nie wystarczy umówić się z kilkorgiem utalentowanych znajomych i wspólnie pracować nad wcieleniem w życie swoich idei. Niezależnie od tego, czy nasze relacje są wyłącznie zawodowe, czy jesteśmy paczką dobrych przyjaciół, należy spisać umowę i zadbać o formalną stronę przedsięwzięcia.
Być może niektórych zaskoczy fakt, że prowadzenie startupu nie różni się w znaczącym stopniu od posiadania „zwykłej”, tradycyjnej firmy. Warto zaznaczyć, że startup jest na tyle nowym pojęciem, że jeszcze nie istnieje ściśle określona, spójna definicja tego określenia. Chyba jednym z najtrafniejszych opisów jest ten sformułowany przez Erica Riesa, czyli twórcę koncepcji startupów oraz autora poradnika „Metoda Lean Startup”. Przytaczana przez niego definicja brzmi: „Startup to ludzka instytucja stworzona z myślą o budowaniu nowych produktów lub usług w warunkach skrajnej niepewności”. Co to właściwie oznacza? Pierwsza część zdania wskazuje na to, że startup jest tworzony, a także zarządzany przez zespół ludzi ułożonych w jakąś hierarchię. Kolejna ważna sprawa to zarazem główna różnica pomiędzy startupem a innym rodzajem działalności gospodarczej: musi on być innowacyjny, tzn. nie mieć swojego odpowiednika znajdującego się już na rynku. Czasami startupy zaspokajają zupełnie nowe, dopiero dostrzeżone potrzeby konsumentów, innym razem odpowiadają na te już znane, ale w nowy sposób. Wspomniana niepewność również w pewnym sensie odnosi się do innowacyjności biznesu. W przypadku tradycyjnych firm mamy do czynienia z rynkiem zbadanym już przez poprzedników, w związku z czym można wykonać profesjonalne wyliczenia. Przy startupach nie są one jednak możliwe, ponieważ nie ma gwarancji, że dany produkt znajdzie nabywców – wszystko opiera się na przypuszczeniach.
Niezależnie od wyboru formy prawnej, w jakiej będzie funkcjonował startup, na początku zawsze warto podpisać umowę zwaną founders’ agreement. To właśnie ona reguluje m.in. warunki współpracy, vesting, proces decyzyjny, kwestie rozliczeń czy IP.
Wiele startupów na początku decyduje się na założenie spółki cywilnej. Z pewnością dzieje się tak z uwagi na łatwość jej utworzenia i mało formalności: wystarczy umowa sporządzona na piśmie, ponieważ półka cywilna nie podlega rejestracji w KRS (do jej utworzenia nie trzeba też korzystać z notariusza). Oprócz tego taka spółka wiąże się z uproszczoną księgowością. Ogromną wadą takiego rozwiązania jest jednak fakt, iż pomiędzy wspólnikami powstaje tzw. wspólność łączna, nazywana przez prawników również wspólnością do niepodzielnej ręki. Innymi słowy, majątek spółki cywilnej jest majątkiem wszystkich wspólników, a nie spółki. Jeśli pojawią się długi, wierzyciel może sięgnąć po prywatny majątek każdego ze wspólników. Wbrew rozpowszechnionemu przekonaniu, spółka cywilna nie jest podmiotem prawnym, a więc nie ma zdolności do zawierania umów oraz zaciągania innych zobowiązań. To wspólnicy spółki są stroną zawieranych umów, a wszelkie pożyczki, kredyty i inne zobowiązania są zobowiązaniami wspólników.
Znacznie lepszym pomysłem wydaje się więc założenie spółki z o.o. (z ograniczoną odpowiedzialnością). Choć ma ona wiele wad, rekompensuje je ogromnymi zaletami. Do niekorzystnych aspektów prowadzenia tego typu firmy należą m.in. koszty jej założenia. Co prawda można zrobić to przez internet w trybie S24, jednak zdecydowanie lepiej jest udać się do notariusza i sporządzić umowę „szytą na miarę”, czyli dostosowaną do indywidualnych potrzeb wspólników. Bardzo dużymi niedogodnościami są także podwójne opodatkowanie zysków oraz konieczność prowadzenia pełnej księgowości (co generuje dodatkowe koszty). Natomiast do korzyści, które wynikają z wyboru takiej formy prawnej należy choćby fakt, że takie przedsiębiorstwo samo w sobie jest stroną praw i obowiązków, a także posiada własny majątek (co w pewien sposób chroni majątki wspólników). Oprócz tego w firmie istnieją udziały, którymi można dowolnie rozporządzać. Dzięki temu wspólnicy odpowiadają za długi firmy tylko w ograniczonym zakresie – tzn. do wysokości środków, za które nabyli udziały. Oprócz tego warto wiedzieć, że udziały w spółce z o.o. mogą być obejmowane powyżej ich wartości nominalnej, a faktyczna kwota za jaką nabywany jest udział, może być odmienna dla każdego ze wspólników.